poniedziałek, 06 marca 2017
Taki tytuł artykułu daliśmy w "Wyborczej". Przepytaliśmy znanego w kraju specjalistę od komunikacji rowerowej Marcina Hyłę z Krakowa co zrobić by rower publiczny się sprawdził. – Warunkiem jest przede wszystkim łatwość korzystania - odpowiedział. - Oznacza to, że stacje powinny być ustawione co 200-300 metrów, dosłownie na każdym rogu. Jak w tym kontekście wyglądają plany Częstochowy? O 200-300 metrach, o których mówi Marcin Hyła, nie ma mowy. Geografia stacji dokujących wygląda tak, jakby chciano nimi obdzielić jak najwięcej dzielnic - by żadna nie czuła się poszkodowana. Albo świadczy to o niezrozumieniu istoty działania roweru miejskiego, tak jakby odpowiedzialni za jego wdrożenie byli rowerzystami weekendowo-rekreacyjnymi. Otóż - warto przypomnieć - siec wypożyczalni ulicznych jest robiona nie po to, by wypożyczonym jednośladem sobie ot tak pojeździć. Zasada działania polega na tym, że bierzemy rower by GDZIEŚ DOJECHAĆ i TAM GO ZOSTAWIĆ - w innej stacji dokującej. Dlatego muszą być one rozlokowane gęsto - tak by blisko było, gdy rower chcemy wypożyczyć, oraz by można było odstawić rower tuż koło celu naszej podróży. Pokusiłem się w tej sytuacji o zrobienie autorskiej mapki stacji dokujących - jako propozycji alternatywnej, do dyskusji. Przyjąłem założenie, że skoro miasto stać na początek na 20 stacji dokujących, to nie ma szans na gęstą ich siatkę w całym mieście a nawet we wszystkich największych dzielnicach. Trzeba więc któreś wybrać - uważam, że należy skupić się na śródmieściu i Tysiącleciu, bo tu są uczelnie, tu jest najwięcej szkół ponadgimnazjalnych, tu jest największy potencjał na rower publiczny. Moja propozycja wygląda tak: Lokalizacje: 1. Pl. Biegańskiego Zastanawiam się jeszcze, czy nieco inaczej nie rozlokować punktów w samych Alejach. Na powiększeniu wygląda to tak:
Ale może przesunąć stację spod Cepelii w rejon LO Sienkiewicza, tę na pl. Biegańskiego umieścić przy Desie i zrezygnować z Kwadratów - skoro tuż obok jest stacja na wiadukcie i przy AJD na Waszyngtona? I tak nasycenie stacjami byłoby o niebo lepsze niż w projekcie miasta: "Odzyskaną" stację można by wtedy zagospodarować np. na Tysiącleciu, by zagęścić tę dzielnicę... Lub dać np. na ul. Wieluńską... A co z innymi dzielnicami? Co roku należałoby dobudowywać kolejne stacje dokowania i w drugim rzucie można by w nie uzbroić np. Ostatni Grosz, Raków i Wrzosowiak. A potem znów. Oczywiście należałoby też weryfikować trafność lokalizacji wcześniej ustawionych stacji i je w razie konieczności zmieniać. |
Archiwum
Ostatnie wpisy
Tomasz Haładyj |